NDW: Beauty Balm for hair - maska keratynowa Cameleo

Witam, dzisiejsza niedziela (ostatnia w tym roku :) musi być włosowa i nie ma bata, że ktoś lub coś przeszkodzi mi w publikacji tego posta. Do napisania tej NDW skłonił mnie prezent od św. Mikołaja tj. maska keratynowa Cameleo BB dla włosów zniszczonych od Delia Cosmetics. 

Zawsze mając do czynienia z nowym kosmetykiem do pielęgnacji pukli zapoznaję się z zamieszonymi na opakowaniu informacjami, oczywiście zachowuję stosowny dystans do przedstawionych na etykiecie obietnic. 

Maska przeznaczona jest dla włosów uszkodzonych, osłabionych farbowaniem oraz zniszczonych innymi zabiegami fryzjerskimi. Produkt silnie regeneruje, nawilża i wygładza włosy.  Producent informuje nas również, że maska zapewni naszym włosom termoochronnę, łatwe rozczesywanie, zwiększy ich podatność na układnie, poprawi skręt, czy też wzmocni połysk. 

Niestety nie mogą jeszcze jednoznacznie stwierdzić, czy te "cudowne" właściwości przypisane do tego produktu nie są jedną wielką ściemą dla naiwnych, za to kilku prawd dotyczących tej maski nie podważyłabym nigdy. Piękny zapach, przed wszystkim nie tak mocno chemiczny jak w przypadku wielu podobnych kosmetyków tego typu sprawia, że miło się z niego korzysta (zapach pozostaje nawet po wyschnięciu włosów). Aplikację uprzyjemnia także dość ciekawa konsystencja produktu (bardziej gęsta niż np. w Kallosach). Maska łatwo się zmywa z czupryny, od razu dostrzega się wygładzenie struktury włosów. Cameleo BB ma pojemność 200 ml, więc wystarczy na jakieś dwa miesiące. 

Niestety myślę, że nawet przy zalecanym przez producenta stosowaniu dwa razy w tygodniu moje pukle nie doznają rekonstrukcji, ponieważ nie bardzo wierzę w takie bajki, ale pomimo to postaram się używać tej maski regularnie.

Poniżej przedstawiam efekty moich włosowych zmagań.

Wynik testowania maski oceniam pozytywnie. Włosy pięknie pachną, są miękkie w dotyku. Gdyby nie to puszenie się pukli pojawiające się zawsze w najmniej oczekiwanych momentach byłabym bliżej swego włosowego celu.