środa, 1 lipca 2015

Metamorfoza paznokci inspirowana RLM cz.3

Witam, to już trzecia część metamorfozy moich paznokci, do której zainspirowały mnie filmik nagrywanej przez Red Lipstick Monster. Dziś mija drugi tydzień moich zmagań i muszę przyznać, że pojawiło się trochę przeszkód, ale o tym za moment :)

Standardowo zmyłam stary lakier z paznokci i zajęłam się nadawaniem im kształtu, próbując uzyskać coś chociaż zbliżonego do migdała. Oczywiście na koniec długo szlifowałam płytkę każdego paznokcia oraz krawędzie, które często o coś zaczepiam.


Widać, że pazurki zaczęły rosnąć, niestety nie wszystkie są tej samej długości, ponieważ zdarza mi się któryś z nich lekko uszkodzić np. przy sprzątaniu.

Najbardziej migdałowy kształt mają na razie paznokcie u kciuków.

Do malowania użyłam ponownie tej samej bazy oraz lakieru nawierzchniowego, o których pisałam w ostatnich postach. U mnie sprawdzają się one bardzo dobrze i nie planuję próbować niczego nowego w najbliższym czasie.

Dziś postawiłam na nieco odważniejszy kolor, który bardzo mi się podoba niestety jego formuła jest bardzo problematyczna i nie mam pojęcia jak można go zaaplikować, żeby nie wyglądał tak jak w opakowaniu i wysechł do końca.

Pierwszy problem stanowi nałożenie lakieru na paznokcie, ma on żelową konsystencję i z tego względu, trzeba uważać by nie nabrać go zbyt dużo. Kolejnym jego mankamentem jest słabe krycie, ja tym razem nałożyłam go na bazę, która kryje naturalny kolor paznokcia, więc mimo nałożenia jednej warstwy nie uzyskałam prześwitu. Następną wadą tego kosmetyku jest, to że trudno się go nakłada, czego skutkiem jest spływanie lakieru na skórki oraz okolice paznokcia. Takie pozalewane miejsca ciężko się zmywa i bardzo brzydko to wygląda, bo widać że coś było poprawiane. Ostatnim argumentem przemawiającym na "nie" za tym produktem jest jego czas schnięcia, co rzutuje na brak trwałości. Nawet top coat przyśpieszający wysychanie lakieru okazał się być bezradny w tej sytuacji. Już po kilku godzinach mam drobne odpryski widoczne z daleka. Stanowczo nie polecam tego lakieru, skusił mnie wyłącznie jego kolor (inne też były piękne), niestety jak dla mnie stanowi on typowy bubel i szmirę marketingową.

Pierwsza warstwa - base coat:



Druga warstwa - "felerny" lakier o pięknym kolorze:


Trzecia warstwa - top coat:



Efekt finalny mógłby być lepszy, ponieważ całość nie jest do końca poprawna estetycznie, jednym plusem jest dość mocny połysk. Paznokcie skończyłam malować około 8 godzin temu, do tej pory lakier jest jakby miękki :/




1 komentarz: